Ciągły lęk o to, co przyniesie przyszłość… Wojna u sąsiadów, zamęt
niemal wszędzie, proza życia, codzienne trudności...
Kiedy w tym wszystkim ogarnia nas smutek i ogólne zniechęcenie, zły
duch szpikuje nas podstępnymi myślami wywołującymi niechęć do życia.
Zły czyni z nas żyzną glebę do pesymizmu, rezygnacji, depresji,
rozpaczy i czarnych myśli.
Szatan nigdy nie odpuszcza, szukając najdrobniejszych furtek, aby
osłabić naszą wiarę. Jesteśmy jak drzewo smagane żywiołami, które
albo obumrze albo wzrośnie. Albo dopuści zarazę albo wyda
najpiękniejsze wonne owoce.
Mamy w sobie pierwiastek samego Boga, Ducha Świętego, jeśli dajemy
Mu aktem woli zielone światło. I jest z nami też kochająca Matka,
Maryja. Oni tchną w nas życiodajne soki. Oni nienawiść zamienią w
miłość, zniechęcenie - w radość niesienia pomocy. Z Bogiem i tylko z
Nim wszystko jest możliwe! Tylko On jest w stanie przemienić nas i
bieg historii.
Nie dopuszczajmy w momencie osłabienia zaniedbania modlitw. Odrzućmy
złorzeczenie. Choćby to były najuboższe
w słowach zawołania, to zagryź zęby i przyzywaj Chrystusa.
Szczególnie teraz, gdy świat jest w takim chaosie.
Tak ważne jest, by nie pozwolić zagnieździć się w naszym sercu
lękowi i nienawiści. Trzeba walczyć o to, co słuszne. Nienawiść
nigdy nie nakarmi nas dobrem.
Siostra Faustyna zapisała w „Dzienniczku” słowa Jezusa: „Polskę
szczególnie umiłowałem, a jeżeli posłuszna będzie woli Mojej,
wywyższę ją w potędze i świętości. Z niej wyjdzie iskra, która
przygotuje świat na ostateczne przyjście Moje”.
Te słowa były na różne sposoby interpretowane. Dziś wielu jest
przekonanych, że tą „iskrą” jest orędzie Bożego miłosierdzia.
Jednak w tak pięknym naszym zrywie do udzielania pomocy widzę
niejedną iskrę miłości i ogromnego dobra.
Lekarstwem na lęk, strach, poczucie beznadziei jest Boże
miłosierdzie i okazywana sobie wzajemna, pomoc, modlitwa, miłość…
Ewa Gawor